Czytelnicy "Dziennika Elbląskiego" i Ikata wystawili cenzurkę naszym parlamentarzystom.
Senator Sławomir Sadowski może mieć powody do zadowolenia
. Zebrał ponad połowę wszystkich głosów na "tak". Na drugim biegunie znalazł się poseł Witold Gintowt Dziewałtowski z Elbląga (obecnie niezrzeszony). Dostał najwięcej głosów na "nie".
Przez trzy tygodnie czytelnicy "Dziennika Elbląskiego" mogli oceniać dokonania obecnych posłów i senatorów z okręgu elbląskiego. Nie jest to sondaż wyborczy, bo nie chcemy zastępować profesjonalnych pracowni badań opinii publicznej. Jednak jest to — jak stwierdził prof. Marek Sokołowski, socjolog z UWM — pewne odbicie nastrojów społecznych.
Głosy na "tak", to wyraz aprobaty, sympatii wyborców dla polityka. Głosy na "nie", to oznaka dezaprobaty. Ale nie ma chyba polityka, który podobałby się wszystkim. Im więcej głosów na "tak", tym większe szanse wyborcze kandydata.
Najwięcej głosów na "tak", bo aż ponad połowę wszystkich, dostał w naszym plebiscycie senator Sławomir Sadowski z PiS. Czym to tłumaczyć?
— Przykładam dużą wagę do bezpośrednich kontaktów z wyborcami. Bez tego nie wyobrażam sobie pełnienia mandatu senatora. Staram się pomagać ludziom — mówi Sławomir Sadowski z PiS.
Głosów na "nie" najwięcej zebrał poseł Witold Gintowt-Dziewałtowski z Elbląga. Niedawno poseł, który wiele lat był związany z lewicą, zbratał się z PO. Z listy Platformy będzie kandydował do Senatu w okręgu elbląskim. I chyba ta polityczna wolta posła spotkała się z surową oceną wyborców.
Sławomir Sadowski: Liczyłem na miejsce w czołówce.
Z Senatorem Sławomirem Sadowskim rozmawia Witold Chrzanowski (Dziennik Elbląski).
— Czy zwycięstwo w plebiscycie jest dla Pana zaskoczeniem?
— Jeżeli tak to na pewno miłym. Choć liczyłem na miejsce w czołówce.
Myślę, że uzyskałem głosy tych, którym pomogłem, ale także młodzieży, którą przez wiele lat uczyłem...
— W I Liceum Ogólnokształcącym w Elblągu
.
— ...imienia Juliusza Słowackiego, co zawsze podkreślam. W tej szkole byłem nie tylko nauczycielem historii, ale także, przez dziesięć lat, rzecznikiem praw ucznia. To o czymś świadczy.
— Przykłada Pan dużą wagę do bezpośrednich kontaktów z wyborcami.
— Tak, bez tego nie wyobrażam sobie pełnienia mandatu senatora. Staram się pomagać ludziom. Prowadziłem wiele akcji charytatywnych, a także innych działań służących dobru publicznemu i edukacji, fundując na przykład nagrody dla zwycięzców rozmaitych konkursów historycznych. Prowadzę te akcje teraz, ale robiłem to także wcześniej - zanim jeszcze zostałem senatorem.